niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 2: Narodziny Vivienny/ Dzieciństwo małej Viv

8 miesięcy później
( Viola)
Już od 7 miesięcy oficjalnie jestem panią Verdas i się z tego ogromnie cieszę. Wiemy już, że będziemy mieć córkę i damy jej na imię Vivienna Maria Verdas. Jak się okazało Leon też chciał nazwać córkę Viv. A już za miesiąc tu będzie razem z nami nasza mała Viv.
- I jak się czujesz?- zapytał Leon
- Dobrze jak tam rozmowa o pracę?- zapytałam
- Dobrze dostałem pracę w studio jako nauczyciel instrumentów- powiedział Leon
- To wspaniale, a kto się jeszcze dostał?- zapytałam
- Maxi jako nauczyciel tańca, a Diego śpiewu
- To super- odpowiedziałam. Leon usiadł na kanapie i zaczął mówić do naszego maleństwa.
- No co tam słonko? Mamusia się nie denerwowała? Spokojnie tatuś już jest- pocałował mój brzuszek widać, że już pokochał Viv.
miesiąc później
( Leon)
Viola właśnie zaczęła rodzić w domu dostała silnych skurczy i przywiozłem ją do szpitala. Matko jaki jestem pod jarany nie mogę się doczekać. Do szpitala przyjechali nasi przyjaciele ze swoimi dziećmi tak dziećmi: Marcesca mają córkę, Brouymilla też i Naxi, a Fedemiła na nią czeka. Ale Diera ( tak tak dobrze myślicie Diego i LARA!! są razem) mają dwóch synów bliźniaki, a  Clement i Andres po jednym synu szkoda tylko, że żon im brakuje.
- I co z Violą?- zapytała ożywiona Fran. Już miałem odpowiedzieć gdy przyszedł lekarz.
- Pan Verdas?- zapytał
- Tak to ja
- Gratuluje silnej i zdrowej córy może pan wejść do swojej żony i córki- powiedział i odszedł. Wszedłem do sali Viola spała. Pod szedłem do małego łóżeczka i popatrzałem na naszą córkę była prze śliczna i tak słodko wyglądała.
- L-Leon.....?- usłyszałem Viole podszedłem do niej
- Jestem tu już po wszystkim- powiedziałem z uśmiechem Viola też się uśmiechnęła.
- Podasz mi Viv?- zapytała. Ostrożnie wyjąłem ją z łóżeczka i podałem Violi. Byliśmy razem szczęśliwi.

Rok później 
( Viola) 
- Uśmiech Viv- Leon właśnie robił naszej rocznej córeczce zdjęcie. Viv jest już taka duża, a wydawało się, że dopiero się urodziła: 

Jak ona szybko rośnie. Dzwonek do drzwi to pewnie goście. Nie myliłam się przyszli nasi przyjaciele ze swoim dziećmi. Chwilę posiedzieliśmy i postanowiłam podać tort. Zamówiłam specjalnie taki słodki torcik 
( nie zwracać uwagi na napis) 

Leon zapalił na nim świeczkę i położył przed Viv banknot, kieliszek i nuty. I teraz co wybierze Viv. Viv wyciągała rączkę po banknot, ale ostatecznie wybrała nuty. I zaczęliśmy się śmiać. Impreza minęła spokojnie i goście porozchodzili się do domów. A Leon położył Viv spać poszła zobaczyć jak mu idzie i usłyszałam jak jej śpiewa: 
 Pero hay cosas que sí sé

Ven aquí te mostraré

En tu ojos puedo ver

Lo puedes lograr, prueba imaginar

A gdy zaczął śpiewać refren weszła do pokoju i zaczęłam z nim śpiewać: 
Podemos pintar colores al alma

Podemos gritar iee eé

Podemos volar sin tener alas

Ser la letra en mi canción

Y tallarme en tu voz.

A kiedy skończyliśmy mała już spała. 

3 lata później
Viv jak każde dziecko w jej wieku poszła do przedszkola. Tego dni obudziłam ją i pomogłam się ubrać. Ah ta nasz Viv rośnie w oczach.

Zostawiając ją w przedszkolu byłam spokojna, gdyż chodzili tam dzieci wszystkich naszych przyjaciół i wiem, że Viv będzie się czuła tam dobrze. Poszłam do pracy do mojego domu mody. Dziś siedziałam do późna więc Viv odbierał Leon. 
( Leon) 
Wyszedłem właśnie ze studia i pojechałem po Viv. Zabrałem ją z przedszkola i pojechaliśmy na plac zabaw był tam już Andres z synem i Lara z bliźniakami. Vivienna pobiegła się bawić z chłopakami, a po jakiejś pół godzinie przyszedł Marco i Fede z córkami. Dzieciaki szalały i bawiły się do zmęczenia.  A kiedy posadziłem Viv w aucie , w foteliku i zapinałem jej pas zauważyłem, że Viv zasnęła. Pojechałem prosto po Violę. 
- Hej skarbie- powiedziała w siadając do auta i mnie całując. Po czym odwróciła się do tyłu i zobaczyła, że Viv śpi.
- Przyznaj się gdzie ją wymęczyłeś?- zapytała
- Ja jej nie wymęczyłem bawiła się na placu zabaw i sama zasnęła- powiedziałem i pojechaliśmy do domu. W domu od razu położyłem Viv na łóżku, a Viola założyła jej piżamkę i przykryła kołdrą.

9 lat później 
( Viola)
Viv idzie do gimnazjum ma już 13- naście lat. Jak ten czas szybko leci jeszcze rok i Viv pójdzie do studia bo bardzo tego chce.Właśnie przecierałam jej zdjęcie na półce jaka ona śliczna. Leon stwierdził, że kupi sobie wiatrówkę bo za Viv nie długo w kolejkach się chłopcy będą ustawiać. Oj tak Viv to nasze jedyne dziecko niestety nie mogę mieć więcej dzieci dlatego Leon tak bardzo kocha Vivienne.

1 komentarz: